piątek, 10 kwietnia 2009

The Jim Jones Revue "s/t"


Doskonała płyta, przede wszystkim dla fanów brudnego r’n’rolla, big beatu i MC5. Wyobraźcie sobie Jerry Lee Lewis’a, słynnego amerykańskiego piosenkarza i pianistę, którego fanami byli nasi 80 letni rodzice, grającego koncert po zażyciu sporej dawki kokainy, LSD i wchłonięciu 377 kieliszków czerwonego wina (pochodzenie bez znaczenia). Jeśli, ktoś chce zrozumieć na czym polega esencja r’n’rolla, musi sięgnąć po pierwszą płytę JJR. Energia, punk, hałas, brud i wystylizowani, rasowi muzycy. Ile osób w Polsce wie kim jest Jim Jones ;)? To były wokalista kultowej, znanej z przełomu lat 80/90 brytyjskiej formacji Thee Hypnotics, znanych z brzmień bliskich dawnym The Stooges. Ta płyta jest bardzo równa, surowa w brzmieniu i bardzo brudna. Wydana została w 2008 roku przez Punk Rock blues.












Więcej informacji na stronach:
www.myspace.com/thejimjonesrevue
http://www.jimjonesrevue.com/

Poniżej recencja z MOJO Magazine
Explosive debut from former Hypnotics and Black Moses leader's five-piece rock'n'roll revue.

Recorded live on four track in 48 hours, *The Jim Jones Revue manages to do what four Hypnotics albums and two Black Moses'ones never quite did; that's capture the amazing Jim Jones in full-on, manic flight. The maelstrom 10-track set, the basis of their incendiary live show, is an unholy amalgam of influences; Jerry Lee, Hasil Adkins, The Sonics, MC5, Elvis, with Jones screaming and a-hollering like Gerry Rosalie one minute and Lux Interior the next over songs straight out of the Sun, Chess and Specialty stables.
Elliott Mortimer's pounding of ivory and guitarist Rupert Orton's rama lama lam-ing adds to the psychotic mayhem while bassist Gavin Jay and drummer Nick Jones rocket along at the back. If Little Richard had written this, he'd still be boasting about it today.

4/5
Lois Wilson



ALBUM - THE JIM JONES REVUE

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz